ogólniki

Jakby pół roku temu ktoś zapytał mnie co sądzę o mieszkaniu w Niemczech, to byłabym zdecydowanie przeciw. A jakby ktoś spytał mnie o Lipsk, to nie wiedziałabym gdzie dokładnie leży.
A na pytanie o język niemiecki odpowiedziałabym, że nadaje się tylko do wydawania rozkazów. I pewnie dorzuciłabym kilka ogólników w stylu Cejrowskiego: że Niemcy to są głośni, piją piwo, no i że ordung muss sein.

No i proszę. Minęło kilka miesięcy, jestem tu i mierzę się z własną niewiedzą. I dziwię się nieustanie.

Pierwszy szok nastąpił jeszcze w Warszawie: okazało się, że ten język niemiecki to nie jest taki twardy i brzydki. A nawet - że mi się całkiem podoba i na razie wydaje się łatwy, a potem było ich (tych zaskoczeń) coraz więcej i więcej.
I o tym zamierzam pisać.

Komentarze