lipska zabudowa

Z tym Lipskiem to jest dziwna sprawa. W polskich przewodnikach mam napisane, że to jedno z najmniej zniszczonych w czasie wojny miast niemieckich, a w otrzymanych tutaj dokumentach jak byk stoi, że było bardzo zniszczone, ale jest super odbudowane. Tak czy siak - jak stwierdził TaTolek - lipszczanie mają problem, bo całe miasto ma zabudowę przedwojenną i nie ma miejsca na nic nowego. Tak więc połowa ulic wygląda jak Krakowskie Przedmieście. Tylko ludzi mniej i asfaltów brak. O drugiej połowie napiszę innym razem.





Podobno większość ludzi w Lipsku wynajmuje mieszkania, zamiast kupować. Poszczególne kamienice są więc zarządzane w całości przez firmy. W całości są też remontowane. Nie wiem co się dzieje wtedy z najemcami - pewnie muszę szukać czegoś innego.
W każdym razie potężne wrażenie na nas robi, jak pewnego pięknego dnia przyjeżdża sprzęt ciężki z gromadą mężczyzn młodych i silnych.  Najpierw stają rusztowania, potem powstają prowizoryczne windy zewnętrzne, a kamienicę jak sieć pajęcza spowija szczelna folia i się zaczyna... wymiana rur, kucie tynków, wymiana podłóg, okien, drzwi, a potem - od nowa, upiększanie....





... i tylko pozostaje mieć nadzieję, że stan naszego mieszkania to nie efekt takiego generalnego mieszkania tylko jakiejś prowizorki. Mamy bowiem same "perełki": trzy warstwy glazury w łazience, położone jedna na drugą, przynajmniej dwie warstwy paneli na podłogach, przez co łazienka i kuchnia zostały "o pietro niżej" z morderczym progiem do pokonania; zamiast gładzionych ścian - płyty ktg przykryte tapetą, przez co np. w kuchni strach zawiesić szafki; a kontakty nad blatem wypadają... jeden nad zlewem, drugi nad gotującymi się garami..... bo jak wiadomo prąd + woda to połączenie wprost idealne... nic to. Postaramy się nie zabić, nie uszkodzić, nie połamać i jak najszybciej znaleźć coś bardziej komfortowego.

Komentarze