gdzie znaleźć św. Mikołaja na Harleyu?


 Mikołaje na Harleyach to tylko w Helsinkach

Podróżowanie to fajna sprawa. Ideałem byłyby ciepłe kraje w listopadzie, żeby się rozgrzać, pourlopować, odpocząć. Póki jednak nie ma na to widoków, podróżujemy po Niemczech, a konkretnie po Saksonii, tj. landzie, w którym przyszło nam mieszkać.
To dopiero początek zwiedzania, początek oswajania nowej okolicy. Na razie - nie powala nas, nie zachwyca. Chyba zbyt mało różni się od Polski, żeby tak szybko wzbudzić jakieś głębsze, żywsze uczucia.
Samoistnie nasuwają się porównania z Finlandią i Espoo. Tam - choć niewiele dalej od Wa-wy - było egzotycznie, inaczej. Ludzie wyglądają inaczej, maja inną mentalność, inne zwyczaje, inne jedzenie i inny klimat, oczywiście. Niemcy nie specjalnie różnią się wyglądem od Polaków, zwyczajów jeszcze nie znamy, mentalność lipszczan przypomina warszawiaków sprzed jakiegoś czasu, a jedzenie - nawet jeśli nieco inne - to jest nam znane. Okazuje się, że naturalna bariera w postaci Bałtyku mocno ogranicza znajomość Finlandii, podczas gdy Niemcy są łatwo dostępne i znajome.

Niedawno wybraliśmy się na wycieczkę i takie widoczki widzieliśmy:


Chyba najbardziej egzotyczne są wiatraki w tle ostatniego zdjęcia. ;)

Dla porównania - oto parę widoczków z Finandii z grudnia 2006 roku.


Widoki fińskie są w słabym świetle i padającym deszczu - bo to nie jest tak, że Finalndia równa się śnieg. Południe Finlandii to deszcz, mrok i szarość. Dłuuuugo się do tego przyzwyczajaliśmy, bardzo narzekaliśmy - zwłaszcza na brak światła. Ale teraz (i od lat) - do tego m.in. tęsknimy.

I do tych Mikołajów na Harleyach. ;)

Komentarze

Prześlij komentarz