bezsenność

Dopadła nas bezsenność, tak po prostu. Chyba odwykliśmy w czasie wakacji od hałasu, jaki produkuje to miasto. Buzuje do 2:00-3:00, zaczyna od 5:00. W weekendy przerwa na ciszę jest jeszcze krótsza. Snuję się nocami po domu, wpadam na ściany i na Tolka, który krąży jak ja; z coraz większymi sińcami pod oczami, z coraz mniejszą ilością energii. Biedny ten Tolek, ja się bujam z dnia na dzień i jakoś idzie, On musi siedzieć na lekcjach i rozumieć co do Niego mówią.
TaTolek nie narzeka, zaciska zęby i taki bardziej.. szarawy się robi na twarzy z niewyspania. Tylko Lalka - po dwóch latach ciągłych pobudek i walczenia ze snem, teraz w końcu śpi jak dziecko. W dowolnej pozycji, w dowolnym miejscu, przy dowolnym natężeniu hałasu.
Zazdroszczę Jej.

Pod samymi oknami wyrósł nam wielki namiot pełen ław i stołów, grille, bary, scena i cuda niewidy. Z dużym niepokojem czekamy na to co to będzie, kiedy ruszy i do której będzie czynne.
Ot, lipsk.

Komentarze