droga do szkoły


Czas leci, syn nam dorośleje. TaTolek wyjechał na kilka dni i poranna logistyka rodzinna nam się rozsypała.
W ten oto sposób nieco przyspieszyliśmy dorastanie Tolka i dziś dzielny mały człowiek podreptał sam do szkoły. Nie jest to bardzo długa droga, ani bardzo kręta, a mieszkanie na ostatnim piętrze ma swoje plusy. Tym razem w postaci takiego, że 95% drogi widzę z okna. Tolek poszedł na nieco sztywnych nogach z wrażenia i co chwila odwracał się, sprawdzał czy na pewno patrzę, czy nie zapomniałam, nie odeszłam od okna i machał mi co chwila zawzięcie, dopóki mnie widział.
Dziwnie było obserwować kolebiąca się na boki malejącą postać mojego niedawno-malutkiego-synka.

Tolkowa szkoła ma ten plus, że 5min. po rozpoczęciu lekcji sprawdzają listy i jak jakiegoś dziecka nie ma - dzwonią do rodziców i sprawdzają co się dzieje. Do każdego, z każdej klasy. To daje duży komfort psychiczny i dlatego uznaliśmy, że można już puszczać samego Tolka w - jednak - obcym mieście, w którym porozumiewanie się ma dosyć ograniczone.


Jeszcze dwie minuty, w czasie których telefon ma milczeć. ;)

PS. Na każdym z tych zdjęć widać Tolka. 

Komentarze