praca twórcza a kształcenie



Kilka dni temu pisałam, że w tym roku postanowiliśmy wyjątkowo wcześnie wziąć się za przygotowania świąteczne - żeby dłużej trwały, żeby nie spieszyć się, żeby mieć więcej przyjemności.
W ciągu tygodnia Tolek nie ma na to czasu, szkoła eksploatuje Go w 110% i nawet, jak ma wolną chwilę, to nie ma siły utrzymać otwartych oczu. Ale w piątkowe popołudnia zaczyna się radosna twórczość - na stół wjeżdża pudełko pełne skarbów, a w nim resztki materiałów, filc, wstążki, krepina, kawałki ozdobnych wstążek i mnóstwo innych "przydasiów", które zbieramy przez cały rok.
Tydzień temu zaczęliśmy. Tam, gdzie kończyła nam się inwencja twórcza, podpieraliśmy się internetem:


Potem nadeszła faza projektów. Tolek niesłychanie poważnie podszedł do zagadnienia: cyrkiel, linijka, ołówek, wymierzanie, itd. Tak wychodzi różnica charakterów. U mnie wszystko jest "na oko", u Tolka musi być idealnie. Lala, z rozpaczy, że nie wie co robić uznała, że zajmie się rzeczami przyziemnymi, to jest "myciem" głowy Tolka. Przyniosła ścierkę i przeszkadzała Mu jak diabli kołtuniąc Mu włosy, machając (Jego) głową na wszystkie strony i doczyszczając też czoło, uszy i oczy, depcząc projekt i książkę przy okazji. Tolek, skupiony na pracy, zniósł to nad wyraz spokojnie. Nikt nikogo nie pobił, nie popchnął, nie nawymyślał. Widocznie atmosfera świąteczna zaczyna dawać się we znaki.


Dziś po południu znowu zaczniemy szycie, dzierganie, klejenie, wycinanie, malowanie i wszystko, co nam do głowy przyjdzie. Za tymczasową choinkę robi fikus, ale szybko trzeba będzie wymyślić coś innego, bo nie najlepiej znosi dodatkowe obciążenie.


A przy okazji tych prac naszła mnie taka refleksja: Lala jest jeszcze nieskażona żadną placówką oświatową. Nikt Jej nie pokazywał jakie ozdoby są na te Święta, co można robić, co z czym łączyć, co do czego służy. To właśnie Ona jest najbardziej twórcza i ma zupełnie nieprzewidywalne pomysły. Oczywiście, to co robi jest koślawe, brudnawe (klej i farba są wszędzie) i często się rozsypuje, ale fajnie patrzeć jakie pomysły siedzą w małym łebku.
Tolek jest perfekcjonistą, musi być idealnie: poprawia, wyrównuje i przycina bez końca. I właściwie niczego nie wymyśla sam. Nawet zdobienia na papierowym aniołku są takie, jak zobaczył w książce. Zastanawiam się czy to kwestia charakteru czy kształcenia.

Komentarze