przemyślenia Lali

 Lala biegnie do (obcych) dzieci

Kilka dni temu Lala bawiła się z TaTolkiem. Zabawa była standardowa czyli taka, kiedy ja oczy uszy zatykam i głowę odwracam, żeby na to nie patrzeć i na wszelki wypadek niczego nie słyszeć. Inaczej umieram na zawał serca raz na pół sekundy, kiedy Córka leci głową do dołu, robi fikołki, albo skacze w sposób zupełnie przez siebie nie kontrolowany. Nagle (ni z gruchy ni z pietruchy) zebrało się dziecku na rozmowy. To nie byle co, te rozmowy. Trzeba nie lada talentu, żeby zrozumieć, co nasza panienka ma do powiedzenia. Dlatego tu zamieszczam nieco uproszczony dialog, żeby wszyscy mieli szansę zrozumieć, co się kryje w 2,5letnim rozumku załączonym do ciałka, które właśnie wykonało serię fikołków, tudzież innych dziwnych akrobacji, nie dających się zwerbalizować:
"Nie ma dzici! Nie ma dzidzi! La bawi!!! Nie ma dzici! La i Tata i Niuniu (Tolek) i Mama ziuuum do Babci i Cioci. Tu nie ma dzici i Cioci i Babci". I tak sobie myślimy... powinniśmy skorzystać z tego przekazu? Czy puścić mimo uszu i skupić na lipskim życiu MaTOlków?

Komentarze