Lipsk



Często narzekam na Lipsk - nie przypadliśmy sobie za bardzo do gustu. Ale znam mnóstwo ludzi z całego świata, którzy właśnie to miasto wybrali na to jedyne, ukochane i niezastąpione. Znajomi Amerykanie, Portugalczycy czy Czesi sprzedają swoje włości w USA i osiadają w tych okolicach, Ostatnio nawet znajoma lipszczanka zachodziła w głowę co może zachwycić w Lipsku, jeśli całe życie żyło się w Australii czy we Włoszech. Widać - coś może.


Niewątpliwie jest ogromna różnica w postrzeganiu otoczenia, jeśli przenosi się tutaj ze stolicy, lub z zabitej dechami wsi. Kiedy ostatnio opowiedziałam na klubie przedszkolaka o możliwościach spędzania czasu z przedprzedszkolakiem w Warszawie, to panie zamilkły i najpierw długo nie chciały wierzyć, po czym stwierdziły, że w Lipsku jest jedno super miejsce, tzn. biblioteka z kącikiem zabaw dla dzieci. A ja opowiadałam o Tarabuku, Czułym Barbarzyńcy, zajęciach dla dzieci, dla mam, dla mam z dziećmi i dla tatusiów z dziećmi, o wspólnym czytaniu bajek, kiedy mama może się napić kawy i porozmawiać, o warsztatach naukowych, teatrzykach i wielu innych...
Ale są takie dni, kiedy tutaj po prostu jest tutaj pięknie i nie ma znaczenia jakiej narodowości się jest, skąd się przyjechało i ile dzieci się ma (lub nie). Tak było wczoraj. Przyszedł wreszcie mały przymrozek, błoto się zamroziło, wyszło niebieskie niebo, a potem był przepiękny zachód słońca.



Dziwny jest 2013 rok. W kwietniu leżał śnieg, w listopadzie kwitną stokrotki. Aż strach pomyśleć jak będzie wyglądała wiosna przyszłego roku.

Komentarze